czwartek, 29 lipca 2010

Nowy image wyżymaczki

W czerwcu wraz z klientką (tą od lawendowego mebla) byłam na giełdzie staroci na Kole. Akurat był dzień, w którym znalazłyśmy dużo ciekawostek potrzebnych do wystroju jej nowego mieszkania. Udało się nam kupić wyżymaczkę, o której klientka od dawna marzyła. Stan pierwotny był taki sobie (widać na pierwszym zdjęciu). Wszystko wyblakłe, brudne z dużą ilością zadziorów. Zakasałam rękawy i rozpoczęłam pracę. Wpierw mycie. Cztery razy. Szczoteczkami, szmatkami i czym się dało by dojść do każdego zakamarka. Następnie odczekałam aż wszystko dokładnie wyschnie. Później zamiast bejcy użyłam rozwodnionej farby akrylowej (3 kolory w tym 2 to własne mieszanki). Oczywiście delikatne szlifowanie przed nałożeniem brązowej patyny i na koniec lakierowanie matowym lakierem akrylowym. Różnicę widzicie sami.


wtorek, 27 lipca 2010

Restauracja "La Gondola" w Świeradowie Zdroju

Jak co roku (to już u mnie swego rodzaju tradycja) pojechaliśmy na urlop do Świeradowa Zdroju - bardzo pięknego i klimatycznego uzdrowiska. Dużo zieleni, mało ludzi, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej :).
Świeradów ostatnimi czasy z roku na rok się zmienia, co i raz mnie zaskakując. Tak było i teraz. Znajoma, u której zawsze wynajmujemy pokój, poleciła nam restaurację oddaloną trochę od "centrum" Świeradowa. Posłuchaliśmy się jej i nie żałowaliśmy. W bardzo miłej atmosferze stworzonej przez ciepły i elegancki wystrój wnętrza, nastrojową, cicho puszczoną muzykę oraz przemiłą i profesjonalną obsługę można nasycić ciało pysznymi potrawami. I nie myślcie, że zjecie tam tylko pizzę. Wybór innych dań jest bogaty i co najważniejsze w przystępnej cenie. A i porcje są ogromne :). Poniżej zamieszczam zdjęcia z dziennej "sesji fotograficznej". Później pokażę również zdjęcia z wieczornej sesji, które czekają na wolną chwilę, żeby je obrobić.











Poniżej zamieszczam mapkę umiejscowienia restauracji "La Gondola".


Pokaż Restaurację "La Gondola" na większej mapie

wtorek, 20 lipca 2010

Puszka już w Oborze

Tak jak pisałam dziś puszka została dostarczona do Obory. W czasie wręczania prócz Agnieszki (szefowej) była też Pani Kasia (kucharka), która przygotowuje przepyszne dania (to ona w tamtym roku dała mi puszki) oraz nasza blogowa koleżanka czyli Panorama Lesage. Niestety z wręczania mam tylko jedno zdjęcie bo moja małża zapomniał włożyć do aparatu karty pamięci. Zdjęcia nie mogę teraz przegrać do komputera gdyż moja małża nie zabrał kabelka więc zdjęcie z wręczania pojawi się dopiero po naszym powrocie do W-wy.
A obecnie zapraszam do oglądania zdjęć puszki (na końcu zamieściłam dla przypomnienia zdjęcie "stanu surowego"). Przez cały rok nie miałam pomysłu jak ją ozdobić. Chciałam umieścić na niej wizerunki krów (nawiązując do nazwy gospody oraz jej wystroju), ale nic mi do tego pomysłu nie pasowało. Tak z miesiąc przed wyjazdem na wczasy Wena twórcza mnie ogarnęła i zaczęło się szaleństwo ozdabiania puszki. Myśl przewodnia to krowy z papieru do decoupage. Dalej ksero ze starych pocztówek, bo podobne są w "Oborze", kilka wydruków zdjęć (oto link do jednego z nich), do tego zielone dodatki czyli bluszcz z papieru do decoupage (z moich starych zbiorów), bo gospoda znajduje się niedaleko lasu. Jeszcze dodatki związane z gastronomią to znaczy sztućce z serwetek, a na koniec ornamenty z serwetki (serwetki z moich prywatnych zbiorów). Wszystkie elementy dobrałam w szybkim tempie (tak się dzieje jak mam wizję i wena szaleje). Do tego jeden kolor (farba firmy Flugger, kolor dobierany indywidualnie). Cieniowanie i postarzanie zrobiłam przy pomocy dwóch kolorów patyn - brązowej i czarnej. Zaczęłam pracę nad puszką w domu. Na początek puszkę trzykrotnie pomalowałam podkładem do metalu (Hammerite). Po każdej warstwie trzeba było odczekać tydzień, żeby podkład wysechł i utwardził się. Rozmieszczenie elementów, dopasowywanie szczegółów potrwało kilka dni. Ogólnie w W-wie puszkę skończyłam na etapie lekkiego lakierowania (matowym lakierem akrylowym) i dwóch warstwach postarzania patynami. Wyjechaliśmy w góry i tam dalej lakierowałam. Oczywiście szlifowanie i znowu lakierowanie. Później następna warstwa postarzania i lakierowanie. A na koniec znowu szlifowanie i lakierowanie. Lekkie poprawki patyną i po końcowym lakierowaniu puszka była gotowa. Ze względu na ograniczony czas nie zdążyłam tak wyszlifować puszki, by uzyskać idealnie gładką powierzchnię. Wzory z papierów są wyczuwalne pod palcami. Ale przecież to jest rękodzieło.

P.S.
Aniu miło było Ciebie poznać. Szkoda, że tak krótko rozmawiałyśmy ale to zawsze rozmowa na żywo a nie przez internet. Biżuteria, którą robisz jest świetna. Bardzo mi się podobała.

















poniedziałek, 19 lipca 2010

Prezent dla "Obory" - kolejna (nie)odsłona

Byliśmy dzisiaj w gospodzie "Obora" na pysznym, jak zwykle, jedzonku i umówiliśmy się na wręczenie puszki w dniu jutrzejszym (wtorek) około godziny 18:00. Prezent już zapakowany (zdjęcie poniżej). Nie, nie, jeszcze nie pokażę jak wygląda - wiem, okropna jestem :).


Dla osłody prezentuję paterę ceramiczną, którą zrobiłam jakiś czas temu. Tak, jak Wam wcześniej pisałam, lubię czasami polepić w glinie, traktuję to jako odskocznię od decu.


niedziela, 18 lipca 2010

Prezent dla "Obory"

Jutro rano wyjeżdżamy z ukochanego Świeradowa Zdroju i udajemy się na tydzień nad morze. Jedziemy w te samo miejsce, co w zeszłym roku, czyli do Darłówka. Niedaleko naszego celu podróży jest miejscowość Bobolin, a w niej gospoda przerobiona ze starej obory. W tamtym roku opisywałam, jakie wspaniałości czekają tam na nasze podniebienia i z jakimi łupami stamtąd wyjechałam. Wypatrzyłam na tyłach duże puszki po oleju do smażenia i nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała kilku z nich wyprosić. Gdy zdziwionej obsłudze wyjaśniłam do czego mi są one potrzebne dano mi kilka bez problemu, ale poproszono mnie o ozdobienie jednej z nich w prezencie. Długo trwało, zanim się zabrałam za jej ozdobienie. Kończyłam ją już na wyjeździe, poniżej przedstawiam "stan surowy", a efekt końcowy pokażę następnym razem, jak zrobię zdjęcia zaskoczonych min w trakcie wręczania. A nuż podpatrują bloga :).

sobota, 17 lipca 2010

Zmywacz powłok

Na wyjeździe szalałam na giełdzie staroci. Oczywiście jak zwykle wyszłam z kilkoma ciekawymi łupami. Niektóre zostały jednak na giełdzie, bo niestety nie zmieścilibyśmy się do samochodu z wszystkimi bagażami. Na dodatek od znajomego otrzymałam stare okno. Nie wytrzymałam, zostawiłam zaplanowaną pracę i mając wizję musiałam zacząć działanie z tym małym skarbem. Dobrze, że wzięłam ze sobą preparaty i narzędzia (bo miałam oczyszczać okna, które znalazłam w maju i zostawiłam u znajomych). Jednym z preparatów, który wzięłam, był zmywacz powłok do drewna firmy Syntilor w postaci żelu.

Preparat jest idealny do usuwania farby, lazurów, lakierów, klejów, podkładów, kitów, itd. Z jego pomocą zabrałam się za czyszczenie okna z pokrywających go warstw farb.

SPOSÓB UŻYCIA:

Przed użyciem wstrząsnąć. Najlepiej potrzebną ilość preparatu przelać do szklanego naczynia. Pamiętajcie o założeniu rękawic ochronnych (ja stosowałam rękawice lateksowe).

Obfitą warstwę preparatu nanieść pędzlem lub szpachelką na oczyszczany przedmiot (to co usuwamy może się pomarszczyć lub napęcznieć).


Napęczniałą lub pomarszczoną powierzchnię zeskrobać szpachelką. Ja na wszelki wypadek w trakcie skrobania założyłam okulary ochronne kupione w Castoramie. Powierzchnię można przetrzeć wilgotną szmatką, która często musi być płukana w wodzie. Przy większej liczbie warstw farby (pokrycia) czynności powtarzamy do uzyskania zadowalającego nas efektu.

Na koniec całą powierzchnię można przeszlifować papierem ściernym.

Przed nałożeniem nowego pokrycia pozostawić powierzchnię do całkowitego wyschnięcia


Co powstanie z tego okna pokażę na blogu po zakończeniu prac nad nim.

piątek, 16 lipca 2010

Prezent dla Jasia

Dzisiaj pokażę kolejny prezent - tym razem dla chłopca. Do ozdobienia tej skrzyneczki wykorzystałam dwa wzory serwetek: Kruk w jednej skarpetce (obrazek wewnątrz skrzynki) i Paski II niebiesko-zielona oraz chusteczkę Kruk w jednej skarpetce (obrazki na zewnątrz skrzynki). Żeby paski pod tymi obrazkami nie prześwitywały, miejsca, w których miały być przyklejone, podmalowałam białą farbą.



środa, 14 lipca 2010

Szkatułka z elfem


Pod koniec czerwca moja córka była zaproszona na kilka przyjęć urodzinowych do swoich koleżanek i kolegów z grupy przedszkolnej. Czasami bywało, że jednego dnia była na dwóch imprezach. Doszliśmy z mężem do wniosku, że nasza sześcioletnia córka imprezuje bardziej niż my :) :) :).
Powracając do tematu: czas pozwolił na zrobienie dla niektórych solenizantów prezentów własnoręcznie. Niektórym z nich udało mi się zrobić zdjęcia. Niestety część poleciała w Świat bez fotograficznej dokumentacji.
Dziś szkatułka dla dziewczynki z przeznaczeniem na biżuterię czyli spinki oraz gumki do włosów. Wykorzystałam wzory z dwóch serwetek. Jedna z nich to Serwetka Elfy.





poniedziałek, 12 lipca 2010

Crackle jednoskładnikowy w aerozolu

Niedawno na naszym rynku pojawił się nowy crackle jednoskładnikowy firmy Odif. Zainteresował mnie, ponieważ jest to jedyny znany mi na rynku crackle w aerozolu. Byłam bardzo ciekawa, jak się z nim pracuje. Przetestowałam go i okazało się, że można z jego pomocą uzyskiwać ciekawe efekty. Postanowiłam więc wprowadzić go do naszej oferty, a przed samym wyjazdem zdążyłam jeszcze zrobić zdjęcia do lekcji pokazowej, jak krok po kroku wykonać spękania tym preparatem.
Do wykonania spękań cracklem jednoskładnikowym potrzebujemy przygotować:
-przedmiot, na którym chcemy wykonać spękania (tutaj deska ze sklejki),
- dwie farby akrylowe o kontrastowych kolorach,
- preparat do spękań,
- pędzel,
- gąbka,
- papiery ścierne,
- klej Modge Podge do zabezpieczenia powierzchni.


Nie będę opisywać, że najpierw należy przygotować powierzchnię do malowania. Ponieważ się spieszyłam pozwoliłam sobie ten etap w lekcji pokazowej pominąć. Zaczynamy więc od pomalowania powierzchni jednym z kolorów farby akrylowej. Ja użyłam farby akrylowej Heritage o kolorze śliwki. W tym kolorze będą spękania.



Po nałożeniu pierwszej warstwy szlifujemy powierzchnię


i nakładamy drugą warstwę w tym samym kolorze i czekamy aż wyschnie.


Następnie powierzchnię zabezpieczamy klejem Heritage Modge Podge.


Przygotowujemy pojemnik z crackle jednoskładnikowym (należy nim potrząsać przez około minutę)


i potem spryskujemy powierzchnię z odległości ok. 20 cm.


Jeżeli chcemy uzyskać spękania o zbliżonej wielkości na całej powierzchni należy kłaść równomierną warstwą. Czekamy, aż preparat podeschnie i nakładamy drugą farbę.


I czekamy na pojawienie się spękań.



Po powrocie z urlopu zrobię jeszcze zdjęcie, jak wygląda płytka po całkowitym wyschnięciu farby.

Na koniec napiszę czym ujął mnie ten preparat. Jest to łatwość uzyskania różnej wielkości spękań (tak jak na pokazowej płytce). Im nałożona warstwa preparatu jest cieńsza, tym drobniejsze uzyskuje się spękania.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...