wtorek, 31 sierpnia 2010

Terminy kursów decoupage - wrzesień

10.09.2010 (piątek), godz. 10 - 20
WARSZTATY ZDOBIENIA MEBLI (zobacz szczegóły)

11.09.2010 (sobota), godz. 10 - 18
PODSTAWY DECOUPAGE (zobacz szczegóły)

16.09.2010 (czwartek), godz. 10 - 18
ZDOBIENIE BOMBEK (zobacz szczegóły(komplet)

18.09.2010 (sobota), godz. 10 - 18
PRINT ROOM (zobacz szczegóły)

19.09.2010 (niedziela), godz. 10 - 18
DECOUPAGE NA SZKLE(zobacz szczegóły) (min. 3 osoby)

22.09.2010 (środa), godz. 10 - 18
ZDOBIENIE BOMBEK (zobacz szczegóły)

24.09.2010 (piątek), godz. 10 - 20
WARSZTATY ZDOBIENIA MEBLI (zobacz szczegóły)

25.09.2010 (sobota), godz. 10 - 18
TRANSFERY (zobacz szczegóły)


Zapraszam Ciebie również na kursy indywidualne i warsztaty doszkalające. Czym one się od siebie różnią? Na zajęciach grupowych przedmiot(y), które będą zdobione, są wybierane przeze mnie i wszyscy uczestnicy ozdabiają te same przedmioty. Zajęcia indywidualne są przeznaczone dla osób, którym nie odpowiadają terminy kursów grupowych lub chcą same wybrać przedmiot, który będą ozdabiać. Na takich zajęciach często poznasz więcej niż jedną technikę ozdabiania. Koszt kursu indywidualnego to 25 zł za godzinę (cena ta nie dotyczy zdobienia ikon - ten kurs kosztuje 250 zł bez względu na to czy to są zajęcia grupowe czy indywidualne). Warsztaty doszkalające są natomiast skierowane do osób, które już poznały daną technikę (czy to na innych kursach czy też samodzielnie), ale nie czują się w danym temacie zbyt pewnie. Na warsztatach pod moim kierunkiem pogłębiasz wiedzę na dany temat. Koszt warsztatów indywidualnych to również 25 zł za godzinę.

Co otrzymujesz w zamian?
  • dostęp do preparatów i narzędzi potrzebnych w czasie pracy (nie dotyczy to żywicy szklącej);
  • dostęp do mojej wiedzy - w tym czasie jestem do Twojej dyspozycji;
  • słodki poczęstunek, napoje, kawę i herbatę;
  • oraz dodatkowo dla osób, którym ozdabianie zajmie więcej niż 5 godzin w danym dniu, pełnowartościowy, ciepły posiłek przygotowany przez firmę cateringową.

Warsztaty zdobienia mebli

Od września w Urokliwisku powracają zajęcia, kursy i warsztaty. Będą nowe tematy i pomysły, których najwięcej pojawi się od października. Wrześniową nowością są

WARSZTATY ZE ZDOBIENIA MEBLI

Będą to spotkania powtarzające się cyklicznie co drugi piątek w mojej pracowni na Różanej. Pierwsze spotkanie odbędzie się 10.09.

Co i jak będziemy ozdabiać?

Ozdabiać będziemy małe, średnie i duże formy meblowe - wybór należy do Ciebie. Możesz przyjechać z własnym meblem lub skorzystać z oferty, jaką mam w sklepie stacjonarnym (tutaj można zobaczyć aktualną ofertę - obecnie w przygotowaniu). Mebel będzie ozdabiany tak, by pasował do Twojego wnętrza lub tak, byś mogła poznać interesujące Ciebie techniki zdobnicze. Praca z danym meblem będzie zależna od jego stanu użytkowania (czy jest to stary mebel czy nieużywana świerzynka). Pracować będziemy w indywidualnym tempie każdego z uczestników oraz w trybie wysychania poszczególnych preparatów.

Ile będą trwały takie spotkania?

Pracownia będzie otwarta w godzinach 10:00-20:00. W tym czasie będziemy ozdabiać meble. Możesz przyjechać na 10 godzin, a możesz na 2, 3, 4 ...itd., w dogodnych dla Ciebie godzinach (np. 16-19 albo 15-17 albo 14-20 itd.). Wszystko zależy od tego ile masz wolnego czasu lub ile czasu chcesz przeznaczyć na naukę.

Jaka jest cena i co w zamian dostajesz?

Koszt zajęć to 25 zł za godzinę. W zamian w ramach zajęć otrzymujesz:
  • dostęp do preparatów i narzędzi potrzebnych w czasie zdobienia (niestety prócz żywicy szklącej - to dla zainteresowanych szkliwieniem);

  • dostęp do mojej wiedzy - jestem w tym czasie do Twojej dyspozycji;

  • słodki poczęstunek, napoje, kawa, herbata - dla wszystkich osób;

  • oraz dodatkowo dla osób, które wykupią więcej niż 5 godzin zajęć w danym dniu, pełnowartościowy, ciepły obiad przygotowany przez firmę cateringową.
Na warsztatach możesz pracować z meblem aż do końcowego lakierowania albo, jeżeli stwierdzisz, że już dalej dasz sobie sama radę, przerwać i dokończyć samodzielnie w domu w dowolnym momencie.

Jak zapisać się na warsztaty?

Na zajęcia możesz zapisać się wysyłając wiadomość na mail pracownia@goha.pl, wykupując zajęcia w sklepie internetowym albo telefonicznie pod numerem 601 356 320. Potwierdzeniem uczestnictwa oraz zarezerwowania miejsca jest wpłata na konto równowartości dwóch godzin, czyli 50 zł.

Liczba uczestników

Maksymalną liczbę uczestników ustalam indywidualnie w zależności od wielkości zdobionych mebli (niestety moja pracownia nie jest z gumy - a szkoda). Mogę Ciebie zapewnić, że będę tak dobierać liczbę uczestników warsztatów, żebyś mogła swobodnie zdobić mebel i żebym mogła wystarczająco dużo czasu Tobie poświęcić.

Oferta dla osób z Warszawy i okolic

Jeżeli posiadasz mebel, który będzie ciężko przewieźć do pracowni, to też możesz skorzystać z oferty. Jak? Przyjadę do Ciebie i będziemy go ozdabiać u Ciebie w domu. W trakcie pierwszego spotkania obejrzę mebel i uzgodnimy dogodne dla nas dni naszych spotkań (za to nie płacisz ani złotówki). Na następnym spotkaniu wspólnie z Tobą uzgodnię, co będziemy robić i potem zabieramy się do pracy. Koszt zajęć to również 25 zł za godzinę. Cena dotyczy samych zajęć, być może będę musiała doliczać koszty dojazdu. Ale to już ustalimy indywidualnie (będzie to zależne od odległości). Na zajęcia przywiozę oczywiście ze sobą wszystko to, co w danym momencie będzie nam potrzebne do pracy.

Jeżeli mieszkach daleko od Warszawy, a też chcesz skorzystać z takich warsztatów, skontaktuj się ze mną, szczegóły uzgodnimy indywidualnie.

PS.: W następnym poście podamy terminarz pozostałych kursów.

piątek, 27 sierpnia 2010

Smutne wydarzenie

Dopiero teraz jestem w stanie w miarę o tym mówić (ale i tak w tym czasie płaczę). Niestety czerwiec tego roku nie pozostawi w mojej pamięci miłych wydarzeń. Na początku miesiąca mój kot zaczął intensywnie się drapać, drapać, drapać. Niestety tak intensywnie, że po dwóch dniach powstała na jego szyi żywa rana. Szukałam w domu starego notatnika, w którym miałam adres do świetnej weterynarz, której z pełnym zaufaniem zawsze dawałam koty pod opiekę. Niestety, jak na złość notatnik skrył się bardzo skutecznie. Patrząc, jak rana się powiększa, zabraliśmy kota do lecznicy "Fiolka", która mieści się na ul. Waszyngtona 26 w W-wie (później się przekonałam, że to był nasz błąd). Pani weterynarz obejrzała mojego przyjaciela i stwierdziła, że to uczulenie pokarmowe. Podała antybiotyk oraz lek, jak to określiła, przeciwświądowy. Przepisała lekarstwa, które mieliśmy podawać w domu. Odpowiedziała na moje pytania, ale ogólnie wizyta trwała krótko. Skasowała pieniądze, kazała się zgłosić za kilka dni. Poszliśmy. Podawaliśmy leki, kot się uspokoił.
Ranę smarowałam rywanolem w maści.
Następna wizyta, następne instrukcje. Pani doktor stwierdziła, że jeżeli zauważę coś niepokojącego, to żebym się pojawiła, a tak to dalej leczenie w domu. W tym czasie mieliśmy urwanie głowy ze sprawami rodzinnymi i wiele, wiele różnych spraw do załatwienia.
Cóż może się dziać, przecież jest O.K. Oj jak bardzo się myliłam.
Okazało się, że kot stał się za bardzo osowiały, nie chciał jeść, a na dodatek pojawił się u niego brzydki zapach. Ponownie rozpoczęłam poszukiwania notatnika. Jak na złość nie mogliśmy przypomnieć sobie nazwiska naszej weterynarz. Zaćmienie. Przekopałam cały dom. W końcu się udało - znalazłam notes. No tak, Pani doktor Będkowska (ach ta zawodna pamięć). Nazwisko wpisałam w wyszukiwarkę podejrzewając, że zmieniła numer telefonu. Okazało się, że jest ten sam, ale adres jej gabinetu się zmienił. Umówiłam się na błyskawiczną wizytę.
Pobranie krwi (nie będę opisywać jak to wyglądało). Czekamy z niecierpliwością na wyniki. Kiedy Pani doktor Będkowska zadzwoniła, po jej tonacji w głosie wiedziałam, że jest źle. Okazało się, że pani weterynarz z przychodni podała za silne leki w za dużej dawce i niestety trzynastoletni kot zareagował niewydolnością nerek. To jest jak wyrok dla kota. Niestety większość kotów z niewydolnością nerek odchodzi (umiera).
Nasza Pani weterynarz poinformowała mnie, co można było zrobić, by kot pozbył się uczulenia bez uszczerbku dla zdrowia. Powiedziała też, że sposób leczenia, jaki wybrano w przychodni, daje najszybsze efekty w leczeniu alergii pokarmowej, ale bardzo obciążająca nerki i wątrobę.
Połowa czerwca upłynęła nam na próbach uruchomienia nerek - dwa razy dziennie podawanie kotu kroplówek (sama musiałam to robić po lekcji pokazowej). I tak kończył się czerwiec, zbliżał się lipiec, niby czas zaplanowanego urlopu i spokoju. Niestety nie dla nas.
Zapakowałam bagaże, kota i pojechaliśmy do Świeradowa. Dobrze, że do znajomej, do której jeździmy od 10 lat. Kot trochę odżył. Chwiejąc się pozwiedzał stare kąty. Dwa dni rewelacyjne ale podejrzane. Dlaczego? Taki przypływ energii jest w dwóch przypadkach. Pierwszy - nastąpi powrót do zdrowia, drugi, że jest to taki przypływ przed odejściem.
Nasza znajoma tak na wszelki wypadek podała nam jeszcze namiar na Panią weterynarz z Jeleniej Góry. Umówiliśmy się z Panią Ewą Charchut. Pojechaliśmy. Zobaczyła badania i od razu powiedziała, że kot, mając cztery łapy, niestety dwoma jest na tamtym świecie. Kazała dalej podawać kroplówki i niestety naszykować się na odejście...
Nie było to dla nas łatwe. Oczywiście ja ,mąż i córa ryczeliśmy przez kilka dni.
Kiedy nasz przyjaciel odchodził byliśmy przy nim przez cały czas. Cały czas któreś z nas go trzymało na kolanach, głaskało i przytulało. A on do nas lgnął pełny chęci życia i pozostania z nami. Niestety 7 lipca o 22:50 odszedł. Ryczeliśmy przez całą noc. Na drugi dzień pochowaliśmy go u znajomej w ogródku, w którym są pochowane jej zwierzaki.
O odejściu Ufoka powiadomiliśmy Panią Będkowską. Stwierdziliśmy, że pozostałe lekarstwa przydadzą się może Pani weterynarz z Jeleniej Góry. Oddaliśmy kroplówki, a Pani doktor w zamian przekazała nam namiar do Pani, u której akurat przyszły na świat kocięta Brie (to chyba tak się pisze)... A co z tym namiarem było dalej, to opiszę Wam w następnym poście.
Co do Pani doktor Ewy Charchut, to jest genialnym lekarzem. Nie dziwię się, że ludzie przyjeżdżają do niej ze swoimi pupilami nie tylko z całej Polski ale i z różnych okolicznych krajów (z Danii, Niemiec, Szwecji...itd.).
Teraz mamy koniec sierpnia. Pewnego dnia wracając z córką z przedszkola tknęło mnie, by pójść do przychodni Fiolka. Okazało się, że akurat przyjmuje ta sama Pani doktor, która „leczyła” mojego Ufoka. Weszłam do gabinetu. Nie poznała mnie. W gabinecie oprócz niej był jeszcze ktoś z tej przychodni. I zaczęłam rozmowę:
Ja: czy pamięta Pani białego kota z jednym okiem niebieskim a drugim zielonym, z uczuleniem na szyi?
Pani dr: No był taki pacjent - idzie do komputera i zaczyna szukać informacji na temat Ufoka.
Ja: To już go nie ma.
Pani dr: Jak to??
Ja: No tak, nie ma. Pani go wykończyła swoim leczeniem (Pani dr zdębiała). Nie mówiąc co Pani podaje wykończyła mi Pani kota. Jak można nie podawać pełnych informacji i leczyć zwierzę. Dlaczego mi Pani nie powiedziała, jakie są metody leczenia. Tylko dowiedziałam się o tym od innego lekarza, który starał się uratować mojego kota. Dlaczego podała Pani sterydy nie informując mnie o tym? Gdybym wiedziałam, co chce Pani zrobić nie zgodziłabym się, bo wiem do czego sterydy doprowadzają. Wie Pani, że doprowadzają do niewydolności nerek. Uczyli Panią tego w szkole czy nie?
Pani doktor zaczęła mnie przepraszać. Stwierdziłam, że jej przeprosiny nie przywrócą ani zdrowia ani życia mojemu przyjacielowi. Nie dałam jej dojść do słowa. Powiedziałam, co o tym myślę. Spokojnie, ale słychać było, że ledwo się powstrzymuję od płaczu (oj zaciskało mnie w gardle). Na koniec powiedziałam by się zastanowiła nad tym, co robi, bo leczy żywe istoty. Że nikomu nie życzę tego, co ostatnio przechodziliśmy po tym, co Ona zrobiła. Że można było kota leczyć spokojniej czekając 6-8 tygodni, aż kot sam wydali alergen. Na koniec dodałam, że w tej przychodni nie pojawię się nigdy z moimi kotami, by nie wykończyli mi pozostałych podopiecznych i wyszłam lekka o kilka ton, które leżały na moim sercu.

sobota, 7 sierpnia 2010

Druga szkatułka z elfem

Dziś zdjęcia z kolejnego prezentu: szkatułki z elfem ale tym razem w żółtej kolorystyce (poprzednia była różowa). Zrobiłam ją na urodziny koleżanki mojej córci. Tak jak poprzednie prezenty powstała przed moim wyjazdem na urlop. A na razie jeszcze nie byłam w stanie nic zrobić. Niestety kończę przeprowadzać moją mamę z kamienicy do małego mieszkanka. Kilka lat temu spadkobiercy dawnego właściciela odzyskali kamienicę. I zaczęły się problemy. Chcieliśmy odzyskać to, co moja rodzina zainwestowała w odbudowę tego mieszkania (70 m kw) zniszczonego w trakcie II wojny światowej. Niestety okazuje się, że dla spadkobierców dawnych właścicieli prawo pozwala odzyskać to, co ich, a dla tych, co odbudowywali niestety już nie (dokumenty potwierdzające ten fakt są dla sądu nieważne, ale dokumenty spadkobierców jak najbardziej). Tak więc 60% wartości mieszkania, które włożyła moja rodzina po wojnie w jego odbudowę, by mieć gdzie mieszkać, niestety nie udało się odzyskać. W tej sprawie zauważyłam, że dla jednych prawo jest przychylne (spadkobiercy) a dla innych nie (odbudowujący).
Moim zdaniem sytuacja w Warszawie jest w tej kwestii wyjątkowa. Kiedyś było hasło "Cała Polska odbudowuje swoją Stolicę" i każdy obywatel miał zabieraną z pensji na tamte czasy sporą kwotę pieniędzy na ten cel. Więc de facto wszyscy jesteśmy "właścicielami Warszawy". Skoro spadkobiercy mogą odzyskać kamienice, to spadkobiercy tych, którym zabierano pieniądze na odbudowę Stolicy, powinni otrzymać zwrot gotówki (oczywiście uwzględniając dewaluację, itd). Ciekawe, czy kiedyś się tego doczekamy :). Niestety na razie tak dobrze to nie jest. Dlatego kończę przeprowadzkę mamy do mniejszego mieszkania (20 m.kw), które otrzymała od gminy w ramach eksmisji. Jak tylko skończę (a już widzę światełko w tunelu) to biorę się za Twórcze działania (zbyt długo już poszczę hi hi hi). Zwłaszcza, że moje najbliższe plany to ozdobienie dwóch komódek dla córki do pokoju, stołu do kuchni, taboreciku do przedpokoju i ... dużo więcej, bo zachciało mi się całkowitej metamorfozy mieszkania ... w przedpokoju została już częściowo oczyszczona podwójna stara drewniana framuga ...





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...