Mnie jak zwykle najbardziej zainteresowały wnętrza sklepów. Dopracowane w każdym detalu. Połączone ze sobą pasażami oświetlanymi lampami gazowymi a nie jakąś ordynarną elektrycznością :).
Nad głowami odwiedzających sklepy rozpościerają się kopuły wypełnione witrażami
Wygląd zewnętrzny też radował moje oczy piękną architekturą i dopracowanymi wystawami.
A sklep ze słodyczami taki cukierkowy, że aż ślinka ciekła na sam widok. Nos też się do tego przyczyniał, ponieważ efekt potęgowany był dodatkowo wydobywającym się z klimatyzacji zapachem prawdziwych landrynek.
Jednym słowem BAJKA. A na zakończenie parada postaci z filmów Disneya (odbywa się dwa razy w ciągu dnia). Wspaniałe przeżycie nie tylko dla najmłodszych (obok nas stała grupka kilkunastoletnich dziewczyn wydzierających się i piszczących jak na koncercie gwiazdy pop - mało nie ogłuchliśmy). Zrobione przez nas zdjęcia niestety nie oddają tego, co tam się działo. Do tego niezbędna jest kamera.
Dla osób z mocnymi nerwami rekomendujemy wizytę w Domu Strachów i zjazd kolejką w kopalni. To była jazda!!! Wyobraźcie sobie zaraz po ruszeniu wagoników ostry zjazd w kompletną ciemność i rzucanie w lewo i w prawo, aż żołądek gwałtownie podchodził do gardła. POLECAM :)
Moment przejeżdżania kolejką przez rozwalony most |
A na zakończenie "brutalny" powrót do rzeczywistości. Sklep stacjonarny już działa, zapraszam. Tym bardziej, że jak na razie dostępne są jeszcze ciekawostki, które przywiozłam z Paryża. A ponieważ wracaliśmy samolotem a nie TIR-em siłą rzeczy nie ma ich w wystarczającej ilości.
A ja względem Diseyland-u miałam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem pod wrażeniem sztuczek marketingowych (tam powinnam mieć praktyki na studiach! ;-) Wygląd wszystkich domków, skał, jaskiń, kopalń, domków na drzewie, ba nawet samo drzewo Robinsona ;-), Wszystko, wszystko dopracowane. Finałem ekscytacji jest pochód o którym wspominasz. A jednocześnie kolejki, kolejki, kolejki i jeszcze raz...kolejki.
OdpowiedzUsuń2 dni to za mało, żeby zasmakowac wszystkiego.
Osobiście polecam pobyt, ale jak dla mnie tylko raz ;-) Lepiej wybrać się do mniej nagłośnionego parku rozrywki, nawet we Francji, a można się wybawić za wszystkie czasy nie stojąc w kolejce do...kolejki..do atrakcji.
Chociaż ja niestety (już mam to zakomunikowane) będę musiała tam wrócić, bo moja latorośl podrosła, a poprzednio nie mogła skorzystać z wielu atrakcji z uwagi na wzrost i wiek. Więc będę musiała wyluzować i z usmiechem na ustach wkroczyc jeszcze raz ;-)wydając masę kasy na ...kolejki ;-)