środa, 18 lipca 2012

Disneyland pod Paryżem

Będąc w Paryżu nie mogłam nie wykorzystać okazji do spełnienia swoich dziecięcych marzeń, czyli wizyty w Disneylandzie. Pod płaszczykiem robienia przyjemności córce udaliśmy się któregoś pięknego dnia gremialnie do Parku. Warto było. Mistrzostwo wykonania w każdym calu. Atrakcji jest tak wiele, że pomimo przebywania w nim przez cały dzień (od godziny 11:00 do zamknięcia o 21:30) zwiedziliśmy tylko ok. 1/3 parku.




Mnie jak zwykle najbardziej zainteresowały wnętrza sklepów. Dopracowane w każdym detalu. Połączone ze sobą pasażami oświetlanymi lampami gazowymi a nie jakąś ordynarną elektrycznością :).



Nad głowami odwiedzających sklepy rozpościerają się kopuły wypełnione witrażami




Wygląd zewnętrzny też radował moje oczy piękną architekturą i dopracowanymi wystawami.



A sklep ze słodyczami taki cukierkowy, że aż ślinka ciekła na sam widok. Nos też się do tego przyczyniał, ponieważ efekt potęgowany był dodatkowo wydobywającym się z klimatyzacji zapachem prawdziwych landrynek.



Jednym słowem BAJKA. A na zakończenie parada postaci z filmów Disneya (odbywa się dwa razy w ciągu dnia). Wspaniałe przeżycie nie tylko dla najmłodszych (obok nas stała grupka kilkunastoletnich dziewczyn wydzierających się i piszczących jak na koncercie gwiazdy pop - mało nie ogłuchliśmy). Zrobione przez nas zdjęcia niestety nie oddają tego, co tam się działo. Do tego niezbędna jest kamera.

Dla osób z mocnymi nerwami rekomendujemy wizytę w Domu Strachów i zjazd kolejką w kopalni. To była jazda!!! Wyobraźcie sobie zaraz po ruszeniu wagoników ostry zjazd w kompletną ciemność i rzucanie w lewo i w prawo, aż żołądek gwałtownie podchodził do gardła. POLECAM :)

Moment przejeżdżania kolejką przez rozwalony most

A na zakończenie "brutalny" powrót do rzeczywistości. Sklep stacjonarny już działa, zapraszam. Tym bardziej, że jak na razie dostępne są jeszcze ciekawostki, które przywiozłam z Paryża. A ponieważ wracaliśmy samolotem a nie TIR-em siłą rzeczy nie ma ich w wystarczającej ilości. 

1 komentarz:

  1. A ja względem Diseyland-u miałam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem pod wrażeniem sztuczek marketingowych (tam powinnam mieć praktyki na studiach! ;-) Wygląd wszystkich domków, skał, jaskiń, kopalń, domków na drzewie, ba nawet samo drzewo Robinsona ;-), Wszystko, wszystko dopracowane. Finałem ekscytacji jest pochód o którym wspominasz. A jednocześnie kolejki, kolejki, kolejki i jeszcze raz...kolejki.
    2 dni to za mało, żeby zasmakowac wszystkiego.
    Osobiście polecam pobyt, ale jak dla mnie tylko raz ;-) Lepiej wybrać się do mniej nagłośnionego parku rozrywki, nawet we Francji, a można się wybawić za wszystkie czasy nie stojąc w kolejce do...kolejki..do atrakcji.
    Chociaż ja niestety (już mam to zakomunikowane) będę musiała tam wrócić, bo moja latorośl podrosła, a poprzednio nie mogła skorzystać z wielu atrakcji z uwagi na wzrost i wiek. Więc będę musiała wyluzować i z usmiechem na ustach wkroczyc jeszcze raz ;-)wydając masę kasy na ...kolejki ;-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...