niedziela, 29 lipca 2012

Jak wykorzystałam sezon truskawkowy

Nie, nie będę opisywała, jakie zrobiłam przetwory z truskawek. Nie miałam na to czasu. Truskawki znikały bezpośrednio w buzi :). Pozostały mi za to łubianki po truskawkach. Postanowiłam jedną z nich przyozdobić. Ma mi służyć w sklepie do wystawiania moich aniołków z masy solnej (w końcu mam zamiar je znowu zacząć robić). Pomalowałam ją więc najpierw farbą podkładową a następnie nałożyłam cztery kolory farb: odcienie szarości i fioletu. Do tego przygotowałam serduszko z MDF-u, które pomalowałam farbą do tablic. Po przywieszeniu jej do łubianki będzie się na nim wypisywało ceny. Do brzegów łubianki miałam zamiar przykleić koronkę. Przeszukałam swoje zapasy, jedną znalazłam, ale nie byłam do końca usatysfakcjonowana z efektu. Drugą znalazłam dopiero w Paryżu. Po powrocie z urlopu skleiłam obie ze sobą za pomocą świetnie do tego celu nadającego się bardzo mocnego kleju ze Stamperii, a po wyschnięciu przykleiłam do łubianki. Przez dziurki w koronce dodatkowo przewlekłam tasiemkę do sutaszu w kolorze stalowym. Za jej pomocą przywiązałam również serduszko i ... gotowe.



poniedziałek, 23 lipca 2012

Inspiracja paryskimi cukierniami

Pisząc w ostatnim poście o sklepie ze słodyczami w Disneylandzie przypomniały mi się cukiernie w Paryżu i ich rozświetlone wnętrza zapraszające do wejścia. Jeden rzut okiem wystarczy, żeby bez znajomości francuskiego wiedzieć, co w tym sklepie sprzedają.

Zainspirowana klimatem tych cukierni po powrocie do Warszawy zrobiłam szkatułkę






żeby zatrzymać wspomnienia






bo po zakupionych w nich ciasteczkach już nic nie pozostało :)





Życzę Wam słodkich snów.

środa, 18 lipca 2012

Disneyland pod Paryżem

Będąc w Paryżu nie mogłam nie wykorzystać okazji do spełnienia swoich dziecięcych marzeń, czyli wizyty w Disneylandzie. Pod płaszczykiem robienia przyjemności córce udaliśmy się któregoś pięknego dnia gremialnie do Parku. Warto było. Mistrzostwo wykonania w każdym calu. Atrakcji jest tak wiele, że pomimo przebywania w nim przez cały dzień (od godziny 11:00 do zamknięcia o 21:30) zwiedziliśmy tylko ok. 1/3 parku.




Mnie jak zwykle najbardziej zainteresowały wnętrza sklepów. Dopracowane w każdym detalu. Połączone ze sobą pasażami oświetlanymi lampami gazowymi a nie jakąś ordynarną elektrycznością :).



Nad głowami odwiedzających sklepy rozpościerają się kopuły wypełnione witrażami




Wygląd zewnętrzny też radował moje oczy piękną architekturą i dopracowanymi wystawami.



A sklep ze słodyczami taki cukierkowy, że aż ślinka ciekła na sam widok. Nos też się do tego przyczyniał, ponieważ efekt potęgowany był dodatkowo wydobywającym się z klimatyzacji zapachem prawdziwych landrynek.



Jednym słowem BAJKA. A na zakończenie parada postaci z filmów Disneya (odbywa się dwa razy w ciągu dnia). Wspaniałe przeżycie nie tylko dla najmłodszych (obok nas stała grupka kilkunastoletnich dziewczyn wydzierających się i piszczących jak na koncercie gwiazdy pop - mało nie ogłuchliśmy). Zrobione przez nas zdjęcia niestety nie oddają tego, co tam się działo. Do tego niezbędna jest kamera.

Dla osób z mocnymi nerwami rekomendujemy wizytę w Domu Strachów i zjazd kolejką w kopalni. To była jazda!!! Wyobraźcie sobie zaraz po ruszeniu wagoników ostry zjazd w kompletną ciemność i rzucanie w lewo i w prawo, aż żołądek gwałtownie podchodził do gardła. POLECAM :)

Moment przejeżdżania kolejką przez rozwalony most

A na zakończenie "brutalny" powrót do rzeczywistości. Sklep stacjonarny już działa, zapraszam. Tym bardziej, że jak na razie dostępne są jeszcze ciekawostki, które przywiozłam z Paryża. A ponieważ wracaliśmy samolotem a nie TIR-em siłą rzeczy nie ma ich w wystarczającej ilości. 

niedziela, 15 lipca 2012

Wspomnienia z Paryża

Witam Was po urlopie, który w tym roku spędziłam z rodziną w Paryżu. Całe dwa tygodnie spacerowaliśmy po uroczych uliczkach tego miasta, aż nam nogi właziły w 4 litery :). Nie zwiedzaliśmy jednak zabytków Paryża. Luwr widziałam tylko z zewnątrz przez chwilę, do Wersalu w ogóle nie dotarliśmy, wieżę Eifla widziałam tylko z poziomu ziemi (ogromna kolejka do wejścia). Jedyne zabytki, które zobaczyłam dokładnie to katedra Notre Dame, bazylika Sacre Caer i kościół Saint-Sulpice.

Katedra Notre Dame - wejście

Katedra Notre Dame od strony Sekwany

Fragment wnętrza katedry Notre Dame

Kościół Saint-Sulpice - widok sklepień

Kościół Saint-Sulpice - sklepienie

Kościół Saint-Sulpice - ołtarz
Dlaczego nie zwiedzaliśmy tych miejsc tak jak wszyscy turyści? Ponieważ moim głównym celem wyjazdu były pełne uroku wąskie uliczki usiane kawiarenkami, sklepami z ich niesamowitymi wnętrzami - jednym słowem "paryska atmosfera". Poniżej kilka zdjęć, na których próbowałam tę atmosferę uchwycić :)






Hotel schowany w podwórzu (odkryliśmy go dzięki ulewie, która zapędziła nas do bramy)






Trochę na tych zdjęciach jest pusto (mało ludzi), ale nie dlatego, że Paryż to miasto wymarłe. Ono tętni życiem, tylko my chodziliśmy poza trasami hord turystów :). A czasami dla zrobienia ładnego zdjęcia musieliśmy długo czekać na moment, kiedy w kadrze nie będzie ludzi.
Paryż zachwycił mnie nie tylko wspomnianymi uliczkami, ale również wspaniałą architekturą. Niemal na każdym kroku daje się odczuć jego historię, a nowe budynki są znakomicie przez architektów wkomponowane w otaczające kamienice (czego brakuje mi niestety w Warszawie). Dzięki temu, że nie został zniszczony w czasie II wojny światowej nadal możemy zachwycać się detalami architektonicznymi





czy też takimi perełkami




Mogę potwierdzić to, co przeczytałam w książkach o Paryżu, że życie w tym mieście toczy się nad Sekwaną. Co chwile płyną po niej stateczki wycieczkowe pełne turystów. Do brzegów przycumowanych jest dużo "jednostek pływających" będących albo mieszkaniami dla ludzi lubiących swobodę, albo kawiarenkami czy też teatrami.


Restauracja na barce przycumowanej na brzegu Sekwany


Widok na Sekwanę z Mostu Zakochanych
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka, którą zauważyłam. W Paryżu mało jest terenów zielonych. Dlatego często widać na balkonach, dachach, tarasach, parapetach mnóstwo wypielęgnowanej zieleni. Czasami są to prawdziwe ogrody.





Ale się rozpisałam! A to jeszcze nie koniec! Nie miały racji niektóre Klientki twierdząc, że w Paryżu nie ma sklepów craftowych albo trudno kupić serwetki. Ja znalazłam :). Ale co - o tym napiszę innym razem.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...