Ostatnio odwiedziła mnie Wiesia, która
prowadzi cukiernię w Warszawie na ul. Żelaznej 64 i pochwaliła się swoimi najnowszymi wyrobami. Uraczyła moje podniebienie przepysznymi, rozpływającymi się w ustach ciasteczkami różanymi, lawendowymi i z truskawkową marmoladą. Po spróbowaniu po jednej sztuce z każdego smaku dokonałam bohaterskiego czynu! Tak mnie zachwyciły, że postanowiłam zrobić im ładne zdjęcia i pochwalić Wiesię wpisem na blogu. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, jakie tortury przeżywałam (i moja rodzina, której zakazałam ich tknąć) czekając na wolną chwilę, których nam brakuje i odpowiednie światło. Ale w końcu nadszedł ten moment. Zrobiliśmy zdjęcia, a potem ... ciasteczka zniknęły w niebywałym tempie. Mniam, mniam. Tego nie da się opisać, to trzeba spróbować!
Wiesiu wybacz, ale ciastu marchewkowemu i plackowi ze śliwkami nie zdążyłam zrobić zdjęć. Nie mieliśmy na tyle dużo silnej woli, żeby się powstrzymać przed ich skosztowaniem. I tak kosztowaliśmy, kosztowaliśmy ... aż do ostatniego okruszka :).
Na koniec chcę Wam przypomnieć o trwającym
konkursie łubiankowym. Ponieważ sami wpadliśmy w zajmujące dużo czasu wczesnowrześniowe przygotowania córki do szkoły, postanowiliśmy przedłużyć termin przyjmowania zdjęć prac do następnego piątku, czyli 14 września, do godz. 23:59. Oczywiście pozostałe terminy też ulegają wydłużeniu o 7 dni. Zapraszam do zabawy, nagrody są już przygotowane i czekają na zwycięzców.
O dobrze znać ten adresik, jestem niepoprawnym łasuchem, więc na pewno tam zawitam.
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczne zdjecia, wsam raz na sniadanie;-)
OdpowiedzUsuńOj tak...ciasteczka, kaweczka... ;)
OdpowiedzUsuńFajosko, ze wyzwanie przedluzone! Szkoda, ze ja tu kobialki nie dostane! :/
Gosia vel Siostra