Dzisiaj znaleźliśmy trochę sił na obrobienie zdjęć i pokazanie, jak postępują prace remontowe w nowych pomieszczeniach.
Nareszcie jedno pomieszczenie sklepowe jest przygotowane do zapełniania meblami. Zostało przeze mnie pomalowane na gotowo, na podłodze mąż ułożył wykładzinę. W następnym tygodniu mocujemy wieszaki na papiery, rozplanujemy półki i po dokopaniu się do regałów stojących w drugim pomieszczeniu zaczniemy ustawiać część towaru.
 |
Kończę malować parapet |
W następnym pomieszczeniu zbliżaliśmy się do zakończenia odświeżania linoleum. Jeszcze niedawno tak ono wyglądało.
 |
Tak jeszcze niedawno wyglądała podłoga w jednym z pomieszczeń |
Ponieważ rozłożyła mnie jakaś choroba, z którą Gripex sobie nie był w stanie sobie poradzić, posłałam męża do dalszej walki z brudem. Do pomocy zabrał ze sobą preparaty do bardzo brudnych powierzchni. Wrócił po północy. Wypróbował dwa preparaty, jak się okazało niestety nie w tej kolejności. Pierwszy z nich rzeczywiście radził sobie z brudem, ale zostawały plamy, tak jak na widać na zdjęciu. Gdy preparat się skończył, zaczął używać drugiego z nich. I tak mi zrelacjonował: "Zacząłem szorować tym drugim preparatem i patrzę, a tam jakoś jasno zaczyna się robić. Myślę sobie, to pewnie warstwa tego preparatu tak wygląda. Wziąłem mopa, starłem i ... zakląłem szpetnie. Jasność pozostała. Popatrzyłem się na te metry kwadratowe, które wyszorowałem, mocno westchnąłem i zabrałem się za mycie wszystkiego jeszcze raz". Okazało się, że za pomocą pasty do szorowania, którą kupiliśmy za niecałe 4 zł, pozbył się niemal każdej plamki. To, co do tej pory umyliśmy wygląda przy tym okropnie. Niestety trzeba myć jeszcze raz.
Następnego dnia Gripex zaczął działać, zebrałam więc siły i pojechaliśmy na chwilę do pracowni. Mąż poskręcał stoły, a ja zajęłam się lżejszymi pracami ... pomalowałam parapety.
 |
Wygląd parapetu przed malowaniem |
Dalszy ciąg relacji już niedługo.