Kiedy zobaczyłam serwetkę z makami, stwierdziłam, że stanie się ona tematem przewodnim następnej szkatułki. Wzór na wieczko już miałam.... ale co dalej. No właśnie.... co dalej. Wpadłam na pomysł, by cały dół szkatuły okleić wzorem lub kolorem, który będzie pasował do maków. Najgorzej jak coś sobie człowiek wymyśli i zaczyna poszukiwania. Przejrzałam wszystkie swoje papiery. Oczywiście nic nie pasowało. W papierach ozdobnych też nic... I tak to jest, jak w tym przysłowiu "nie miała baba kłopotu to sobie" szkatułę wymyśliła. Po tygodniu poszukiwań, miałam już dosyć. Przesyt maków, szkatułek i wszelkich papierów. Musiałam odpocząć. I jak to zwykle bywa w takich momentach przychodzą najlepsze rozwiązania. Tak też się stało. Kiedy pojechałam po następne wzory serwetek do sklepu internetowego zobaczyłam piękną (jak dla mnie) serwetkę czerwoną w białe kropki. Moja radość była ogromna. Oczywiście jak tylko znalazłam się w pracowni zabrałam się do pracy. Okleiłam szkatułkę. Super.
Ale moja radość nie trwała długo. Znowu mi czegoś brakowało. Ale tu już poszło szybko. Przypomniałam sobie, że w powycinanych wzorach mam wzory maków. Znalazłam, przykleiłam. Uf... Lakierowanie, szlifowanie, lakierowanie i szlifowanie. I tak w tej pracy udział wzięły dwa wzory serwetek i kilka maków z papieru Calamboura. Najważniejsze, że udało mi się przed wyjazdem na urlop skończyć szkatułkę.

