Jako że znajomi wiedzą, że zdobienie przedmiotów i mebli jest moją pasją, to czasami dostaję od nich różne ciekawostki. Jedną z nich było pudełko bejcowane na niebiesko. Na wieczku był wypalony napis. Stało w moich zbiorach tak z półtora roku. Nie miałam pomysłu co z nim zrobić. Tak z 3 miesiące temu przyszło nagłe olśnienie. Doszłam do wniosku, że trzeba wykorzystać to, że pudełko jest w niebieskościach. A do niebieskości pasują morskie klimaty. Wybrałam wzory i wzięłam się za wypełnianie napisu szpachlą. Do tego momentu było świetnie. Przed malowaniem na biało polakierowałam pudełko.
No i w czasie nakładania lakieru zobaczyłam z czym mam do czynienia.
Pędzel stawał się niebieski, tak jak pudełko. No to druga warstwa lakieru. Powtórka z rozrywki w kwestii koloru pędzla. Postanowiłam, że jednak maluję wieczko na biało. Po trzech razach malowania kiedy biała farba stawała się błękitną, zezłościłam się i pomyślałam, że niezła franca z tej bejcy.
Całe wieczko potraktowałam jeszcze dwa razy lakierem. Zeszlifowałam i nałożyłam szpachlę. Później znowu zeszlifowałam. Nałożyłam lakier i dopiero mogłam malować na biało. Farba nie zmieniała swojego koloru. Biały był jak biały.
Na koniec pozostała mi sama przyjemność. Nakleiłam wzory z serwetki oraz naniosłam kalkomanie z latarniami i małymi stateczkami. Kilka warstw lakieru i praca nad morską szkatułką się zakończyła.
